Archiwum lipiec 2002


lip 26 2002 Bez tytułu
Komentarze: 3

F. znowu nie działa, więc pisze tutaj... a nie pisałam już jakieś hmm... 2 dni :) bo 2 dni byłam poza domem :) nie byłam daleko.

 Mam tysiąc myśli w głowie a nie wiem co napisać. Działo się dużo, a jednocześnie bardzo mało. W sumie mogłam zostać dłużej, wtedy może w domu wszyscy bardziej by się cieszyli. Coś mi mówi, że źle zrobiłam, że wróciłam tak szybko, mogłam zostać, ale za późno Jenni wysłala mi smsa, już wszystko byo załatwione, więc powrotu do domu odwołać nie mogłam...

Dwa całe dni poza domem... plus dzień wyjazdu i przyjazdu, w sumie 4 dni ... 4 dni z cudną istotką, która ma 2 latka i jest po prostu siuper :) JA.... jako osoba, która nieprzepada za dziecmi, mówię, że córka mojej kuzynki jest cudowna :) ileż ja sięnaśmiałam, to dziecko ma taką wyobraźnie, takie teksty... hehe.. ma zaledwie 2 lata, a opowiada bajki... i jest straszliwie ciekawa świta.. i panicznie boi się wilków :P

Byłam też w Sopocie.. całkiem sama, bez nikogo... sama... spacerowałam po deptaku, na Molo poszłam...taka moja samotność była przez dwie godziny... Muszę przyznać, że lubie bardzo Sopot, jednak sama łazić po nim nie lubie :)

Jak wyjeżdżałam aż mi się łezka zakręciła w oku :) dobrze, że nie wypadła ;) ale szczerze pisząc... będę tęsknić za tym dzieciakiem... eff.. w dodatku wsiadając do pociągu zdawałam sobie sprawę, że wrócę do domu, zacznie się nuda, problemy, ludzkie złośliwości ze strony tego straszlwiego miasta.... eff...czy odpoczęłam?? Hmm.. nie wiem.... na pewno zapomniałam troszke, ale już dzisiaj było mi dane zobaczyć jedną z tych "kopniętych nastolatek, które szalenie mnie lubią" eff... wróciły wspomnienia...

I jeszcze jedno szczere  wyznanie.... nie tęskniłam za blogiem.... jakoś ostatnio czułam się na blogowisku jak intruz... taka niepotrzebna... ciekawe jak będzie teraz... jedynym osobikiem, który tak naprawdę cieszył się z mojego powrotu był ... mój pies :/

dddd

 

*dddd* : :
lip 19 2002 Bez tytułu
Komentarze: 3

Straszliwie pracowity poranek :) hihi... wysłałam już dzisiaj sporo smsków :) nio ale trzeba być w ciągłym kontakcie ze światem :))  effcik ;) jak ten mój telefon przez tydzień potrafi milczeć tak przychodzi czasami dzień, że nie mogę odpędzić sie od tych sesemesków :) ale cio tam.. nie będę pisała przecież o smsach i komórce  :) heh... bo to nieistotne

Ale już dzisiaj zdążyłam być w mieście.. mimo ze to taka młoda godzina :)aaaaa i kupiłam sobie troszke rzeczy :)) m.in bluzkę, taką do opalania w sam raz :) i 3 pary stringusiów :)) takie bawełniane ale miały śliczne wzorki :) taka ni to panterka :) ni to jakies kropki :) ... tak więc wróciłam do domku z zakupkami.

Teraz gadam z chłopakiem Izki... wspominamy biwak,.... a raczej on mi tlumaczy co go łaczło z pewna dziewczyna. eff skomplikowana i bardzo nieprzyjemna sprawa....

 

koncze.. cieżko idziem i ten wpis... ale może dlatego, że trudno mi uwagę podzielić :)

dddd

*dddd* : :
lip 18 2002 Bez tytułu
Komentarze: 3

Tak długo... tak długo czekałam... szkoda, że F. nie działa... mogłabym napisać tam.. o wsyzstkim. No cóz.. póki co będe pisać tu. To mój drugi blog. Mam już jeden tutaj *dddd* ... ale tam ejst czarno... tam jest smutno.... tutaj umieszcze fragmenty mojego życia, te wesołe :) Trzeba korzystać z życia. Jeżeli otrzymałam je.. to muszę o nie dbać... ja żyję dla wspomnień... z dzisiejszego dnia.. wspomnienia mam cudowne:

Rankiem gadałam z Darkiem, chłopakiem Izki. Dużo sobie powiedzieliśmy... on mnie chyba rozumiał... Zyskał bardzo dużo w moich oczach. W ogóle... dzisiaj, obudziłam się ze świetnym humorem - humorem optymistycznym. Takim, jakiego brakowało mi od dawna.

Poszłam potem z mamą do miasta. Jejkuś, ale mnie energia rozpierała. Miałam w sobie tyle śmiałości, jeju jak ja gadałam... uśmiechałam się do ludzi, ludzie oddawali mi usmiech... było tak jakbym była aniołem... choć nigdy nie byłam :) ale sądze że tak się anioł czuje... pomocny, radosny.. zarazałam humorem każdego... kuoiłam a własciwie mama kupiła dla mnie :) depilator :)) ależ się cieszyłam i obiecała jezzcze spódnice kupić :)) bo zostało mi kasy za świadectwo :))

A potem z Izką wyubrałysmy sie na spacer. Nie chcialam wspominać nic zlego.. Było tak jak kiedyś... męski wzrok czułam bez przerwy na sobie :)) i to lubię :) a potem jeden z tych szalonych pomysłów - rowerek wodny ... kolejny raz :) ale niezwykły... bo taki spontaniczny :) i poznałayśmy chłopaka.. i co najważniejsze... nie był on przystojny....... taki grubszy (początkowo myślałam ze dziewczyna), chłopak jednym słowem - brzydki.... ale gdybyscie widzeli ileż on w sobie miał optymizmu.. ile radości życia ... i ten głos... kiedy zeszłyśmy z rowerka on śpiewał... siadł z nami przy stoliku i śpiewal.... ale tak cudnie.. heh ...tak z jajem ;) ludzie przechodzili i smiali sie.. a ja z izka siedzialysmy kolo niego... on raz spiewal dla niej. raz dla mnie... a ja staralam sie myslec.. nei jak on wyglada ale jaki on jest... jestem z siebie dumna... wspaniały człowiek..

heh.. a potem było nadal coraz lepiej.... mężczyźni... cały czas... nie milaczłyśmy wcale... non stop gadanie... masa znajomych, koleżanek... z klasy.. z ulicy... każdy tak patrzył... uśmiechał się... tyle radości przynosi jeden uśmiech.... a ja otrzymałam ich dzisiaj setki. Spotakałam ludzi... powspominałam.. i czułam się piękna, zabawna... wspaniała... ja się dawno tak nie czułam....

wróciłam do domu w przyjaźni.... w radości... ale i w smutku..

przeciez dzień się kończy....

dddd

*dddd* : :